Ostatnio pogoda zrobiła się już całkiem jesienno-zimowa. Po zmianie czasu szybko robi się ciemno, a wieczory są coraz dłuższe… 😒 Nie powiem, żebym jakoś bardzo lubiła ten czas, ale można go sobie umilić. Powoli staje się u nas tradycją, że właśnie w tym okresie nasz salon opanowują PUZZLE. Nie przymierzając mamy ich pół szafy w rozmiarze od XXL dla najmłodszych po XS dla całkiem dużych. Każdy znajdzie sobie coś dla siebie. Oczywiście w zależności od potrzeb przełączamy się między zestawami, tak aby każdy coś poukładał w ramach swoich możliwości. I o ile mniejsze zestawy udaje nam się codziennie chować, to te 1500 – 3000 elementów wspólnie składamy w ramach dostępnego czasu. Jakiś czas temu zaopatrzyliśmy się w matę do układania puzzli i dzięki temu każdego wieczora możemy spokojnie je zwinąć i wyjąć następnego dnia, bez obawy, że ktoś je zrzuci, pogubi, lub rozczłonkuje dla zabawy 🤣 W końcu można się wkurzyć, gdy układasz puzzle tydzień, a twoje dziecko jednym ruchem ręki, zupełnym przypadkiem, z szerokim uśmiechem na twarzy zsunie je na podłogę…  Niestety mój dwulatek jeszcze miewa takie akcje, więc mata jest nam niezbędna.